Pożytek z drożejącej ropy
18 marca 2008Tak, tak, to nie jest pomyłka. W tytule nie ma błędu. Wbrew temu, co wszyscy sądzimy na temat drogiego paliwa, wysoka cena ropy ma również swoje dobre strony.
Cena ropy bije rekordy. Rekordowe okazują się również plany inwestycyjne dotyczące wydobycia. To prosta zależność. Wzrost ceny surowca czyni opłacalnymi bardziej kosztowne sposoby jego zdobywania. Właśnie dlatego teoria Hubberta (powszechnie utożsamiana z pojęciem oil peak) w swojej pierwotnej wersji po prostu się nie sprawdza. Liczba lat, jaka pozostała do wyczerpania zasobów ropy – wbrew potocznemu przekonaniu – wcale się nie zmniejsza. Od końca lat 80. XX wieku przewidywany corocznie czas zużycia całych rezerw ropy wynosi ok. 40 lat. W praktyce oznacza to, że zasoby rezerwy ropy stale się zwiększają.
Podstawowym problemem związanym z rynkiem ropy naftowej jest potoczne nierozróżnianie zasobów ropy naftowej (mierzonych w baryłkach) od wydobycia ropy naftowej, tudzież produkcji/pozyskiwania ropy lub produktów ropopochodnych z innych źródeł (mierzonej w baryłkach na rok). O ile zgodzę się, że przewidywany czas zużycia kopalnych zasobów ropy się wydłuża, to teza że zasoby się zwiększają jest raczej nie do obronienia. Zasoby ropy są stałe!
Plany inwestycyjne Norwegii wynikają oczywiście z wzrastających przychodów wynikających kolejno z coraz wyższych cen i zwiększającej się sprzedaży (bo oczywiście rośnie popyt). W takich warunkach inwestycje w złoża trudniejsze do eksploatacji stają się opłacalne. Norwegia szczególnie może być zainteresowana skorzystaniem ze zwyżkujących cen, bo ropa norweska po prostu się kończy. Zastanawiam się czy nie jest to tzw. „rzut na taśmę” ze strony Norwegów: chcą skorzystać z dobrej koniunktury, z wysokich cen, aby jak najwięcej sprzedać teraz, w związku z tym inwestują w wydobycie.
Jeśli chodzi o ropę naftową to już pod koniec lat 80. było wiadomo, że wszelkie tezy szybkiego „wyczerpywania się” zasobów ropy można schować głęboko do szuflady (Mineral depletion, with special reference to petroleum). W 2003 roku David Deming opublikował szalenie interesującą analizę Are We Running Out of Oil?. Wychodząc od niej i patrząc na ten wykres i jego analizę dochodzimy do wniosku, że pomimo wysokich realnych cen ropy aktualnie nie jest wcale tak najgorzej, bo istotne staje się spojrzenie na „inflation adjusted prices” (jak to jest po polsku?).
Reasumując: ropa to aktualnie temat zastępczy — zastanowić się należy nad głównym problemem światowej gospodarki, jakim jest widmo recesji w Stanach Zjednoczonych.
Bardzo słuszna uwaga dotycząca terminu zasobów. Użyłem go jako synonimu pojęcia rezerw – stąd całe zamieszanie. A rezerwy ropy jednak się zwiększają! Bo w gruncie rzeczy to pojęcie ekonomiczne. Mówi mniej więcej o tych zasobach ropy (w geologicznym znaczeniu), które stają się dostępne i które można uznać za posiadane przez koncerny paliwowe i/lub kraje. Nowe inwestycje przekładają się na wzrost rezerw.
Czy zasoby ropy się nie zwiększają? Nie wiem, nie jestem geologiem. Wiem, że o tym też się dyskutuje (patrz teoria Golda).
A inflation adjusted prices to po polsku ceny skorygowane o inflację po prostu 😉 A bardziej ekonomicznie: ceny urealnione.