Gdy piractwo nie szkodzi

18 września 2007 Wyłączono przez Jaworowski Karol

Na przykładzie przemysłu odzieżowego James Surowiecki pokazuje w The New Yorker sytuację, kiedy piractwo, choć uciążliwe dla producentów i twórców, nie jest szkodliwe dla rynku: nie uszczupla dochodów producentów, a jednocześnie dopasowuje ceny do możliwości różnych segmentów konsumentów.

The piracy paradox” sprowadza się do tego, że słaba prawna ochrona intelektualna (lub jej zupełny brak) może w specyficznych sytuacjach stać się integralną częścią rynku. W przypadku branży odzieżowej polega to na tym, że projektanci nie mogą odcinać kuponów i zarabiać długo na własnych pomysłach, bo czas życia kroju czy kreacji na rynku jest dość krótki. W skróceniu czasu życia produktu główną rolę odgrywa kopiowanie pomysłów. Masowi producenci powielają wzory i style innowacyjnych kreatorów, przez co stają się one tańsze i coraz bardziej powszechne. A kiedy stroje stają się popularne, bardziej modna grupa klientów nie ma już ochoty nosić tego, co wszyscy. Kreatorzy zmuszeni są zatem wymyślić coś nowego i cykl zaczyna się od początku.

Oczywiście, przedstawiona koncepcja nie bardzo ma zastosowanie do branży technologicznej lub farmaceutycznej, gdzie koszty wejścia na rynek z innowacyjnym produktem są znacznie wyższe lub do branży muzycznej, gdzie konsumenci kopiują utwory.

READ  Kontrola biletów? Jestem ubezpieczony